Rozmiar tekstu: A | A | A
Stowarzyszenie Rodzina Katyńska w Warszawie
BNIB Nike Air Jordan Retro 12 XII Gym Red DS W/RECEIPT 130690 600 sz 9 $400 via PP Air Jordan XI Pantone Size 11 Gift Of Flight Packcheap jordan shoes for sale Nike Air Jordan Retro 6 Olympic Size 9Just Don X Nike Air Jordan 2 Beach Us10 BRAND NEW Nike Air Jordan 6 VI Infrared Red/Black Toro 23 Size 10.5 384664 623cheap jordan shoes 3Nike Air Jordan Men's Uk Size 8 Men's Air Jordan Retro XI 11 Midnight Navy Low White Gum Bottom 528895 405 Sz 11cheap jordans KD)Nike Air Jordan XI (11) Retro Low Midnight Navy Blue Men's sz. 11 528895-405 Nike Air Jordan 7 Retro Barcelona Nights Size 10.5cheap jordans for sale Nike Air Jordan Retro 6 "Infrared" Size 11 Og BoxNIKE AIR JORDAN 12 XII TAXI WHITE BLACK 2013 RETRO PLAYOFF GAMMA master Yeezycheap jordans for sale Nike Air Jordan Retro 4 11lab4 11 Lab 4 Patent Leather 719864-010 Black XI IVMENS 2006 AIR JORDAN 5 RETRO SHOES SIZE 8 BLACK 136027-004 Nike Air Jordan 8 Championship Trophy Size 12cheap jordans 2001 Nike Air Jordan 3 III Retro Black Cement Red size 12AIR JORDAN RETRO 4 TEAL 2015 SIZE 9 WITH RECEIPT Nike Air Jordan Retro 10 City Pack LA Ocean Fog Navy 310805 404 Sz 14cheap jordan shoes KD 8 EP Sz.10.5 Sabertooth Tiger Vivid Orange 9 USA Preheat Jordan Kobe 1Air Jordan 10 Retro OVO - 819955 030 AIR JORDAN FLIGHT 23 HARE BLACK/WHITE-UNIVERSITY RED-GREEN 317820-015 SIZE 10cheap jordans Nike Air Jordan Gold Moments Pack GMP VI VII 6 7 Size 8.5AIR JORDAN 11 XI RETRO LEGEND BLUE COLUMBIA PANTONE GIFT OF FLIGHT FRAGMENT 1 DB Nike Air Jordan VI 6 Black Infrared pack 2010 OG retro vintage clean size 11 nbahttp://www.jordanretro9forsale.com/ Nike Air Jordan XIII 13 Retro Low Hornets White Silver Navy Turquoise 310810 107

Katyń w poezji

 

 

Kat … z Katynia

Jakie twe losy

kacie z Katynia

Czy ziemia dała ci spokój?

Czy Bóg cię przyjął?

za mordy tysięcy ludzi masowe

za wściekłość

za pychę

za wywyższanie…

Bóg ci wybaczył i dał ci pochówek?

krzyż nad grobem?

pamięć wieczną…

i rozgrzeszenie.

 

AMEN

 

Dawid Jagiełło, XI 2009


Skrwawiona ziemio

Tyś Boże pozwolił na śmierć tysięcy…

młodych, silnych, walecznych

Polaków znad Wisły…

co dla kraju kochanego poszli w bój okrutny

by bronić młodej Niepodległości

…po dwudziestu latach – stracona

na tej nieludzkiej ziemi katyńskiej

gdzie ziemię z krwią się miesza

a krew z ciałami niewinnych…

Tyś Boże katów rozgrzeszył…?

którzy nocą czarną młodego żołnierza polskiego

ubili jak zwierzę

dając cios w głowę… i z krzykiem – „następny”

wrzucali w stertę

przykrywając cienką warstwą ziemi

przykrywali… jak Matka Boska dzieciątko w żłobie…

 

skrwawiona ziemio…

co się z nami stało?

czemu tu krew z ziemią się miesza?

gdzie te tłumy…

i gdzie Katy którzy wolność nam obiecali!?

Gdzie?

ja wiem – oni leżą pod naszymi

nogami

ich ciała ich dusze mieszają się z nami

aby odkupienie u Pana wykupić…

 

Dawid Jagiełło, XI 2009


KTO DZIŚ PAMIĘTA TAMTE DNI

KTO DZIŚ PAMIĘTA ICH ŚMIERĆ

PRZEZ TYLE LAT MILCZANO I

NIKT TEGO NIE MÓGŁ ZNIEŚĆ

 

CISZA MORDERCZA TRWAŁA GDY

MÓWIONO NAM O PRZYJAŹNI

MORDERCY ZATRZEĆ CHCIELI ŚLAD

WYMAZAĆ Z NARODU JAŹNI

 

I PRZYSZEDŁ DZIEŃ – A MUSIAŁ PRZYJŚĆ

GDY PRAWDA ODKRYŁA ZBRODNIE

KARY NIE BYŁO – A WINNA BYĆ

MORDERCOM BYŁO WYGODNIE

 

MY DZIŚ ROBIMY WSZYSTKO, BY

PRAWDA I PAMIĘĆ ZOSTAŁA

BY PAMIĘTANO TYSIĄCE TYCH

KTÓRYCH SOWIECKA BANDA ZABRAŁA

 

SOWIECKI STYL – KŁAMSTWO I MORD

DZISIAJ TŁUMACZĄ SIĘ NIEWYRAŹNIE

MOGIŁY MÓWIĄ INNĄ RZECZ

OFIARY KRZYCZĄ DZISIAJ ODWAŻNIE

 

NIE UKRYWAJCIE ŚMIERCI TYCH

KTÓRYM STRZELONO W TYŁ GŁOWY

OFIARY KRZYCZĄ – RODZINY CHCĄ

SPRAWIEDLIWOŚCI SUROWEJ

 

I MAJĄ RACJĘ – WYROKÓW CHCĄ

BO BYŁO TO LUDOBÓJSTWO

KONIEC Z KŁAMSTWAMI – PRAWDA JEST DZIŚ

I MA BYĆ KARA ZA ZABÓJSTWO

 

Małgorzata Fournier

(wnuczka mjr Borysa Fournier zamordowanego w Katyniu)

 


O Katyniu

Prawosławnym, Katolikom, Judejczykom

i Muzułmanom rozstrzelanym

i uzyskawszy spokój pod sosnami lasu

Katyńskiego – Wieczna pamięć

 

Czytam przez łzy wiersze Księgi (Przykazania)…

Dusza oburza się, pierś ściśnięta wstydem…

Pobitych, zamęczonych, w krótkim czasie

Sądzonych przez niesłuszny podły sąd

Lub skazanych podpisem Berii,

Żywych lub zabitych – przywieźli tutaj…

I dzwon – jęczy…

Nie, to ich jęki

Donoszą się zduszone spod ziemi…

O, Panie, zlituj się… Dość tyranów!

Niech każde serce bije spokojnie.

…Tu pnie sosen –

niby piszczałki organów,

I słyszę ja:

Brzmi Requiem dla tych, co zginęli…

Wy, dźwięczne sosny, zbliżcie się gałęziami

Ukrywając krwawą ludzką hańbę Przed Okiem Bożym!

A ludzie – przysięgnijcie,

Ze sumienie narodów tutaj stanie na straży!

I będzie jak straż kroczyć po planecie,

Gdzie ginęli lub giną z rąk katów

Mężczyźni i kobiety,

starcy i dzieci –

Bez winy… Nie ma gorętszego pragnienia!!!

O, Wysokie Niebo! Polej deszczami!...

Obmyj ich szczątki

…Opłacz ich dusze…

I daj mi odpowiedź:

no, jak długo między nami

Będzie deptał ziemię szaleniec – kat?!

…………………………………………….

Czytam przez łzy wiersze Księgi…

Życie ofiarowuje nam okrutne lekcje.

 

Nina Żygariewa, Smoleńsk

 

Tłumaczenie z języka rosyjskiego (w przekładzie filologicznym)

Prof. dr hab. Zygmunt Zbyrowski, 2011 r.

 


 

Katyń

 
Tej nocy zgładzono Wolność
W katyńskim lesie...
Zdradzieckim strzałem w czaszkę
Pokwitowano Wrzesień.
Związano do tyłu ręce,
By w obecności kata
Nie mogła ich wznieść błagalnie
Do Boga i do świata.
 
Zakneblowano usta,
By w tej katyńskiej nocy
Nie mogła błagać o litość,
Ni wezwać znikąd pomocy.
 
W podartym jenieckim płaszczu
Martwą do rowu zepchnięto
I zasypano ziemią
Krwią na wskroś przesiąkniętą.
 
By zmartwychwstać nie mogła,
Ni dać znaku o sobie
I na zawsze została
W leśnym katyńskim grobie.
 
Pod śmiertelnym całunem
Zwiędłych katyńskich liści,
By nikt się nie doszukał,
By nikt się nie domyślił
 
Tej samotnej mogiły,
Tych prochów i tych kości –
Świadectwa największej hańby
I największej podłości.
 
 …………………………………………
Tej nocy zgładzono Prawdę
W katyńskim lesie,
Bo nawet wiatr, choć był świadkiem,
Po świecie jej nie rozniesie...
 
Bo tylko księżyc niemowa,
Płynąc nad smutną mogiłą,
Mógłby zaświadczyć poświatą
Jak to naprawdę było...
 
Bo tylko świt, który wstawał
Na kształt różowej pochodni
Mógłby wyjawić światu
Sekret ponurej zbrodni...
 
Bo tylko drzewa nad grobem
Stojące niby gromnice
Mogłyby liści szelestem
Wyszumieć tę tajemnicę...
 
Bo tylko ziemia milcząca,
Kryjąca jenieckie ciała,
Wyznać okrutną prawdę
Mogłaby – gdyby umiała.
 
………………………………..
 
Tej nocy sprawiedliwość
Zgładzono w katyńskim lesie...
Bo która to już wiosna?
Która zima i jesień
 
Minęły od tego czasu,
Od owych chwil straszliwych?
A sprawiedliwość milczy,
Nie ma jej widać wśród żywych.
 
Widać we wspólnym grobie
Legła przeszyta kulami –
Jak inni – z kneblem na ustach,
Z zawiązanymi oczami.
 
Bo jeśli jej nie zabrała,
Nie skryła katyńska gleba,
Gdy żywa – czemu nie woła,
Nie krzyczy o pomstę do nieba?
 
Czemu – jeśli istnieje –
Nie wstrząśnie sumieniem świata?
Czemu nie tropi, nie ściga,
Nie sądzi , nie karze kata?
 
……………………………….
 
Zgładzono sprawiedliwość,
Prawdę i wolność zgładzono
Zdradziecko w smoleńskim lesie
Pod obcej nocy osłoną...
 
Dziś jeno ptaki smutku
W lesie zawodzą żałośnie,
Jak gdyby pamiętały
O tej katyńskiej wiośnie.
 
Jakby wypatrywały
Wśród leśnego poszycia
Śladów jenieckiej śmierci,
Oznak byłego życia.
 
Czy spod dębowych liści
Albo sosnowych igiełek
Nie błyśnie szlif oficerski
Lub zardzewiały orzełek,
 
Strzęp zielonego munduru,
Kartka z notesu wydarta
Albo baretka spłowiała,
Pleśnią katyńską przeżarta.
 
 I tylko p a m i ę ć została
Po tej katyńskiej nocy...
Pamięć n i e d a ł a s
I woła o s p r a w i e d l i w o ś ć
I p r a w d ę po świecie niesie –
Prawdę o jeńców tysiącach
Zgładzonych w katyńskim lesie.  
 

Marian Hemar


 Guziki
[ Pamięci kapitana Edwarda Herberta ]

Tylko guziki nieugięte
przetrwały śmierć świadkowie zbrodni
z głębin wychodzą na powierzchnię
jedyny pomnik na ich grobie

są aby świadczyć Bóg policzy
i ulituje się nad nimi
lecz jak zmartwychwstać mają ciałem
kiedy są lepką cząstką ziemi

przeleciał ptak przepływa obłok
upada liść kiełkuje ślaz
i cisza jest na wysokościach
i dymi mgłą katyński las

tylko guziki nieugięte
potężny głos zamilkłych chórów
tylko guziki nieugięte
guziki z płaszczy i mundurów

Zbigniew Herbert


Katyń

Ciśnie się do światła niby warstwy skóry
Tłok patrzących twarzy spod ruszonej darni
Spoglądają jedna znad drugiej - do góry
Ale nie ma ruin. To nie gród wymarły...

Raz odkryte - krzyczą zatęchłymi usty
Lecą sobie przez ręce wypróchniałe w środku
W rów, co nigdy więcej nie będzie już pusty
Ale nie ma krzyży. To nie groby przodków...

Sprzączki i guziki z orzełkiem ze rdzy
Po miskach czerepów - robaków gonitwy
Zgniłe zdjęcia, pamiątki, mapy miast i wsi
Ale nie ma broni. To nie pole bitwy...

Może wszyscy byli na to samo chorzy?
Te same nad karkiem okrągłe urazy
Przez które do ziemi dar odpłynął Boży
Ale nie ma znaków, że to grób zarazy...

Jeszcze rosną drzewa, które to widziały
Jeszcze ziemia pamięta kształt buta, smak krwi
Niebo zna język, w którym komendy padały
Nim padły wystrzały, którymi wciąż brzmi

Ale to świadkowie żywi - więc stronniczy
Zresztą, by ich słuchać - trzeba wejść do zony
Na milczenie tych świadków może pan ich liczyć
Pan powietrza i ziemi i drzew uwięzionych

Oto świat bez śmierci. Świat śmierci bez mordu.
Świat mordu bez rozkazu, rozkazu bez głosu.
Świat głosu bez ciała i ciała bez Boga.
Świat Boga bez imienia, imienia - bez losu.

Jest tylko jedna taka świata strona
Gdzie coś, co nie istnieje - wciąż o pomstę woła
Gdzie już śmiechem nawet mogiła nie czczona
Dół nieominięty - dla orła sokoła...

"O pewnym brzasku w katyńskim lasku
Strzelali do nas Sowieci...

Jacek Kaczmarski


O Boże!...

Najpierw jechali długo,
wieziono ich wiosenną szarugą.
... Ilu ich było? Dwa? Pięć? Osiem? Dwanaście tysięcy?...
Pamiętamy ich zbrojnych i hojnych,
pamiętamy młodziutkich przed wojną...
O Boże... Nie myśleć więcej.
Każdy dzień ma swoją pracę.
a tamto - nie powraca.
... A jednak...
O czym myślał, zanim umierał
za szeregiem walący się szereg?
Będziemy kiedyś wiedzieli,
skoro już wyszli spod ziemi.
Ktoś ocalony cudem,
ktoś schowany przypadkiem w rowie
straszliwą opowieść opowie:
czy szarpały ich ręce brudne?
czy poszli na rzeź bez oporu?
czy konali wiosennym wieczorem?
czy zabito ich w mroźne rano?

O Boże...
Czy im
się pożegnać dano?
Czy do końca, aż kat wystrzelił,
o niczym nie wiedzieli?

Jeden był jedynak u matki,
a drugi u ojca ostatni;
a trzeci popełnił zbrodnię
i jeszcze jej nie zamodlił.
U czwartego synek i żona,
piątemu wielkość sądzona...
... Jak to być może?!
a katów przecie także Pan Bóg stworzył...

O Boże,
który w jaskółce mieszkasz, co obłoki mija,
i w jastrzębiu, co w locie jaskółkę zabija,
w kwiatuszku - wypieszczonym w cieniu leśnych malin,
i w tych, co i maliny, i kwiat podeptali...
... Który zlatujesz ogniem w pędzącym pocisku
i w mózgu świecisz, co od ciosu się rozpryska...
... Który jesteś - i to mię zdumiewa najwięcej -
jednocześnie w Polaku, Moskalu i Niemcu...

O Boże,
z tej wichury, co pali pół świata,
zstąp i zamieszkaj, błagam Ciebie,
nie w dzieciach, nie w kwiatach,
nie w czystych duszach, ani w jasnych wodach,
ale w sercach katów!

Kazimiera Iłłakowiczówna, 1943


Modlitwa

***
Modlę się Panie za kraj, który w męce
I krwi serdecznej pławi się zalewie
Modlę się za naród co żyje w udręce
Za niegasnące otuchy zarzewie
W piersiach co wierzą w Ojczyzny powstanie
Modlę się Panie.
Modlę się Panie, a modli się ze mną
Woń pobojowisk i młodej krwi strugi
Modli się mogił i krzyży rząd długi
I konających jęki co w noc ciemną
Ku Tobie wznoszą o wolność błaganie
Modlę się Panie.
Modlą się Panie stratowane zboża
Modlą bombami zaorane pola
Modli samotna opuszczona rola
I kraj ten cały od morza do morza.
W którym rąk wkrótce do pracy nie stanie
Modlę się Panie.
Modlą się Panie gruzy miast i zgliszcza.
Wsi popalonych sterczące kominy
Szczątki kościołów, samotne ruiny.
Świadkowie strasznych scen smutne dworzyszcza
O łaskę Twoją i zamiłowanie
Modlę się Panie.
Modli się Panie polska ziemia wszystka
Jej wszystkie dawne i nowe kurhany
I całe morze łez i krwi przelanej
Lasy i pola i łąki i rżyska
O wyzwolenie i zmartwychwstanie
Modlę się Panie.
Modlą się Panie a ja razem z nimi
U stóp Twoich kajam się w prochu i pyle
Byś skrócić zechciał wyczekiwań chwile
I by nie były modły daremnymi
O łaskę Twoją i próśb wysłuchanie
Modlę się Panie.

Wacław Kruk

Wacław Kruk został zamordowany w Katyniu.
Wiersz - modlitwę odnaleziono podczas ekshumacji ciała z bratniej mogiły w 1943 roku.


NEKROLOG
(fragment)

Dla tych, którzy musieli kopać własny grób,
Którym ręce wiązano z tyłu i kazano klękać przed jamą,
Których wieźli barkami i zatapiali na środku Morza Białego,
Po których nic nie zostało,
Nawet nazwisko,
Żadna wieść -
Dla nich nie pisze się nekrologów,
Dla nich jest tylko pamięć wdów
Albo żebracze modlitwy matek
Albo zdziwione spojrzenia dzieci
I z  dnia na dzień rosnąca powoli błona
Nie dość śmiertelnej rany.
Z nocy na noc rosnąca powoli cisza
Przedawnionego nieszczęścia,
Która zagłusza krzyk i wołania
niepocieszonych,
Nawet jęk.
Zbrodnio niezmierna,
Ziemio wierna;
Wieczne odpoczywania,
Requiem aeterna.

Kazimierz Wierzyński, 1954 r.


 ŻOŁNIERZ, KTÓRY KLĘCZY

Gwiazdy, gwiazdy - wzgarda i łaska!
Oto jest niebo, sina koszula żołnierzy,
obce sercu, wrogie głowie, dalekie ciału,
rozdarte w bombowych blaskach -
widziałem, jak okrywał się nim, nie okryty chwałą,
żołnierz, który nie wierzył.
Szrapnele w lasach rozdzierają w strzępy jesień,
w polu tropi zające samolot myśliwski.
Jest to pejzaż pogardy dla człowieka, więc nie ma tu ludzi,
ja jestem tylko drzewem w nocnym lesie
i rozsypuję suche złoto liści
na kompanie, co śpi - aby Bóg jej nie budził.
Lecz świt wszystkie objawia drogi -
i tym, którzy we śnie drżą w objęciach żon,
i tym, co pamiętają sakralne gesty papieża,
i tym, co jadą na okrętach zalanych mgłą -
wszystkim we śnie wszystko było na ścieżaj.
I samolot w te sny wbił swój warkot!
Kto widział zabite miasta, tego zabity sen nie trwoży,
lecz kompania, wybita z cienia, mrugała oczyma jak ślepe dziecko.
Powinienem to na zawsze zostawić pod powieką martwą,
Zakryć milczącym i zabójczym nożem -
Wszyscyśmy wtedy ujrzeli strach uderzający zdradziecko!
Oficer jak Mojżesz prowadzi w morze ognia,
tak głębokie, jak wysoko do nieba,
tak szerokie, jak horyzont, który kompanie okrąża,
Boże łagodny! Boże mleka i chleba!
Oto litania, której nikt pomyśleć nie zdążył.
A w środku tego morza szara muszla bólu,
wśród kompanii, która przyrastała do zielonych bruzd,
jeśli żołnierz, co klęczy i wyciąga ręce.
Krzyczy jego ciało, on najżarliwiej do ziemi się tuli,
Nie wiem, jakie słowo wyjąć mu z czarnych ust?
Ja jestem drzewo i zamilkam w męcie.

Lech Piwowar

Wiersz powstał w obozie jenieckim w Starobielsku. Autor został zamordowany w Charkowie w 1940 roku.


 Bez Kaplicy

jest taka Matka Boska
co nie ma kaplicy
na jednym miejscu pozostać nie umie

przeszła przez Katyń
chodzi po rozpaczy
spotyka niewierzących
nie płacze
rozumie

Jan Twardowski